sobota, 1 czerwca 2019

Odcinek 03

       7… 6… 2… 8…
       
Delikatnie choć zdecydowanie wbijałem kod do mojej nowej szafki, nucąc pod nosem losową melodię. Po otworzeniu drzwiczek włożyłem do niej podręczniki od francuskiego. Dobrze się złożyło, że ziomek nic nam nie zadał. A przynajmniej z tego co pamiętam. Co prawda zdarzało się, że ta moja pamięć mnie zawodziła, ale w najgorszym przypadku po prostu odrobię na kolanie przed lekcją, jak to często robiłem w poprzedniej szkole.

- Skądś cię kojarzę… - usłyszałem lekko zaskoczony, że ktokolwiek zdecydował się do mnie odezwać.

Odwróciłem głowę od moich książek. Odrobinę wyższy ode mnie szatyn opierał się ramieniem o szafkę obok. To był Ken. Czyli jednak coś zauważył…


- Um… Tak? - spytałem udając, że nie wiem o czym mówi, na co on kiwnął głową. - W sumie… - przesunąłem się lekko i udałem, że uważnie przyglądam się jego twarzy. - W sumie to też mi się wydaje, że gdzieś cię już widziałem… Może jakieś zajęcia dodatkowe czy poprzednie klasy… Jesteś Kentin, no nie?

- Tak. Właściwie to możliwe. Do jakiej podstawówki i gimnazjum chodziłeś? - khehe, ta… Jestem w dupie. Mogłeś powiedzieć co innego, ty głupku! Teraz będzie się dopytywać.

Dobra, muszę coś wymyślić, jakąś wymówkę żeby mu nie odpowiadać, albo najlepiej skończyć rozmowę z nim. No chyba, że po prostu…

- Hej Kenny, co nam tak uciekłeś? - różowooki cicho się śmiejąc położył mu dłoń na ramieniu. Boże, Alexy, dosłownie uratowałeś mi życie!
- Po pierwsze; przestań mnie w końcu tak nazywać! Po dru…
- Oo! Widzę, że przykolegowujemy się do nowego, co? - szturchnął go dwa razy w ramię. - Jestem Alexy. - przedstawił mi się z szerokim uśmiechem, mimo że ja już dawno znałem jego imię.
- Louis, ale moje imię już znasz. - zaśmiałem się lekko.
- Louis… Ładnie brzmi.
- Dzięki. - Jeju, mam nadzieję, że się nie zaczerwieniłem. Rzadko kiedy zdarza mi się słyszeć jakiekolwiek komplementy, więc nadal mi się to zdarzało.
- Wracając… - odwrócił się do Kentina. - Miałeś mi dać te notatki z ostatniej historii, bo Armin jak zwykle połowy nie ma.
- Ta… Zgłoś się po nie na następnej przerwie. Powinienem mieć je w szafce.
- No dobra… - wydął usta w dziobek z dezaprobatą. - Wiec Lou, - objął mnie lekko ramieniem. - miałeś już okazję pozwiedzać naszą jakże cudowną szkołę?
- Jeszcze nie.
- Więc… Co powiesz na osobiste oprowadzanko na obiadowej z królem tej szkoły we własnej osobie?
- Królem? Chyba tego nowo wyremontowanego kibla na piętrze. - zakpił Kentin.
- Jak śmiesz wątpić w mą królewskość? - udał obrażonego i nim szatyn zdążył mu odpowiedzieć, dodał - Do lochu z nim!
- Nie jesteś zabawny.

        Zaśmiałem się oglądając ich sprzeczkę. Nigdy nie miałem najlepszego przyjaciela, a szczególnie takiego płci męskiej. Szczerze powiedziawszy zazdrościłem im tego. Ale jeszcze nie wszystko stracone, prawda? Może kiedyś mi się poszczęści, w tej szkole lub innej.

      - Jasne. - odpowiedziałem na poprzednie pytanie Alex'ego. - Mój królu.

***

        Gdy tylko rozbrzmiał dzwonek na przerwę, Alexy podbiegł do mnie i zaczął zagadywać, przez co dostałem kilka znaczących spojrzeń od Rozalii. Szybko przeszliśmy do oprowadzania. O dziwo zdążył pokazać mi całą szkołę w te marne 20 minut. Ale czego miałem się spodziewać, po oprowadzaniu w stylu 'tu jest łazienka, idziemy dalej'. Została nam tylko jedna lekcja, którą był wf, na który i tak nie chodziłem za sprawą magicznego zwolnienia od psychiatry. Kiedy powiedziałem o tym Alex'emu dając do zrozumienia koniec naszego spotkania, usłyszałem:

        - Zbieg okoliczności, ja nie mam dzisiaj stroju. - zaśmiał się wzruszając ramionami.

        Nim zdążyłem zastanowić się nad odpowiedzą, on ponownie podjął dialog.

        - Wiesz, tak się zastanawiałem...- spojrzał na swoje buty, potem na mnie, a następnie ponownie na buty. - Miałem skoczyć dzisiaj na zakupy do centrum z Rozalią, ale coś jej wypadło, a chłopaki... Wiesz, jak to chłopaki, nie przepadają za tego typu rzeczami. Wydajesz się spoko i chciałem cie zapytać czy może nie chciałbyś się ze mną wybrać?

          Nie powiem trochę zaskoczyło mnie to pytanie. Nie spodziewałem się, że już pierwszego dnia ktoś mnie gdzieś zaprosi. Właściwie w każdym innym dniu nadal bym się tego nie spodziewał. W sumie kiedyś nienawidziłem zakupów, ale kiedy w końcu zacząłem być sobą także na zewnątrz, polubiłem to. Przymierzanie nowych, męskich ubrań zdecydowanie poprawiało moje samopoczucie. Aczkolwiek pozostawał jeden problem.

        - Z chęcią, ale nie mam ze sobą pieniędzy.
        - To nie żaden problem. - ożywił się widząc moje zainteresowanie propozycją. - Możemy po drodze zajść do ciebie.

        Wstrzymałem się na chwilę z wydaniem ostatecznej decyzji, analizując wszystkie za i przeciw. 'Przeciw' znacznie przeważały, ale mimo to postanowiłem zaryzykować.

        - Spoko, chodźmy w takim razie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć!
Zabawna sprawa, bo wszedłem na tego bloga z zamiarem usunięcia go, ale kiedy zacząłem to czytać, z zaskoczeniem stwierdziłem, iż nie jest to tak żenujące jak na początek myślałem, że będzie. A właściwie to byłem zaskoczony, że nawet nieźle się to prezentowało, więc jako, że jestem w trakcie pisania książki, stwierdziłem, że dokończenie tego może być dla mnie dobrą rozgrzewką.
Ale do rzeczy. Oficjalnie wskrzeszam tego bloga i postaram się doprowadzić go do końca. Wstawię nowy rozdział jeśli zobaczę tu jakikolwiek odzew w postaci komentarza, bo nie mam pewności czy jest sens w pierdzieleniu się z tym.
Tak więc do następnego
PS. szczęśliwego pride montha dla wszystkich tęczaków♥!

2 komentarze:

  1. Witaj!
    Przybyłam. Przeczytałam. Zostawiam komentarz.
    A teraz siedzę i myślę co Ci napisać.
    Już jakiś czas temu przewinął mi się link do tego bloga, ale jakoś tak machnęłam na to ręką i to zignorowałam, a wczoraj wieczorem dobra koleżanka podesłała mi go na messie. Dziś usiadłam i czytam i mam... Mindblow. (w pozytywnym sensie, żeby nie było)
    Bardzo podoba mi się pomysł na historię i nie mogę się doczekać aż pochłonę kolejną część.
    Także... Możesz odhaczyć pierwszy odzew i wstawiać rozdział :D
    Co by tu jeszcze.... Yhh kogo ja oszukuje. Już nic więcej nie wymyślę.
    Czekam niecierpliwie, pozdrawiam i do zobaczenia niedługo! 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    A już myślałam, że fandom SF zupełnie wymarł. Miło mi że do reanimowania tego trupa dołączyła kolejna osoba :D (Mam nadzieję, że nie zrezygnujesz za szybko.)

    Co mogę powiedzieć o blogu? Jak na razie niewiele.
    Na pewno to że poruszasz motyw, o którym jest ogólne przekonanie, że trzeba obchodzić się jak z jajkiem albo nadmiernie wychwalają takie sytuacje/osoby, co mnie zazwyczaj odstrasza od tego typu historii. U ciebie tego nie zauważyłam i mam nadzieję, że tak zostanie. ;)
    Jeśli chodzi o samą fabułę to ciężko jest stwierdzić coś więcej poza tym, że jestem ciekawa jak to się rozwinie. Ciekawie zaczynasz zarysowywać sylwetki Alexy'ego i Rozalii, ale no... to tyle?
    Rozdziały czyta się szybko, ale to może dlatego, że są za krótkie (koło dwóch stron tak na oko). Mam nadzieję, że uda ci się pisać je trochę dłuższe, aby można było wyciągnąć coś z fabuły ;)

    I na koniec kilka uwag.

    Zamiast pauz albo półpauz masz dywizy, a oprócz tego masz niepoprawną interpunkcję przy zapisie dialogów np.
    - Jasne. - odpowiedziałem na poprzednie pytanie Alex'ego. - Mój królu.
    Kropka po jasne jest zbędna, ponieważ jest to komentarz, który dotyczy bezpośrednio wypowiedzi. Warto o tym poczytać, zwłaszcza jeśli piszesz książkę ;)
    To jest błąd, który najbardziej rzucił mi się w oczy, innych nie wychwyciłam na ten moment, ale nie daję pewności, że ich nie ma.

    Czy mógłbyś wytłumaczyć zwroty takie jak binder i paker? Bo jako osoba nieobeznana z terminami trans, chciałabym się dowiedzieć co one znaczą dla głównego bohatera, a internet wyszukuje zbyt dosłowne znaczenia tych słów. ;)

    W pierwszym rozdziale pojawił się jeszcze fragment:
    - Wydaje się, że to całkiem punktualna klasa. - stwierdziłem w myślach. - Czyli moje zupełne przeciwieństwo. - dodałem ponownie się uśmiechając.
    Proszę, nie. Piszesz w perspektywie z pierwszej osoby, więc nie używaj wyrażeń jak stwierdziłem w myślach. Czy w codziennym życiu też używasz takich stwierdzeń, gdy myślisz?

    Mam nadzieję, że niedługo wstawisz kolejny rozdział, bo jak mówiłam historia zapowiada się interesująco. :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń