- Oczywiście, siadaj. - wygasiła i odłożyła telefon na ławkę. - Jestem Rozalia. - wyciągnęła do mnie dłoń.
- Louis. - chwyciłem ją delikatnie i uśmiechnąłem się. - Lou też mi odpowiada.
- Po klasie od tygodnia chodziły już plotki o nowym uczniu, ale nic nie było pewne.
- Widzisz, jednak jestem. - zaśmiałem się z lekka niezręcznie.
- Louis. - chwyciłem ją delikatnie i uśmiechnąłem się. - Lou też mi odpowiada.
- Po klasie od tygodnia chodziły już plotki o nowym uczniu, ale nic nie było pewne.
- Widzisz, jednak jestem. - zaśmiałem się z lekka niezręcznie.
I uwaga, panie i panowie i ci co nie są jeszcze co to tego pewni, właśnie w tej chwili nastała ta znienawidzona przeze mnie (i pewnie nie tylko) cisza. Totalnie nie wiedziałem co mam jej teraz powiedzieć. Za to ona chyba nie przejmowała się tym tak jak ja, za to uważnie mi się przyglądała. O Boże, tak cię proszę, żeby tylko niczego się nie domyśliła!
- Mam coś na twarzy? - nie wytrzymałem. - A może to…
- Przystojny jesteś. - odetchnąłem z ulgą, ale również poczułem się zakłopotany. Nie spodziewałem się takiego komplementu. Uśmiechnąłem się niepewnie. - Gdybym nie miała chłopaka to wiesz… - zaśmiała się. Wychwyciłem, że mówi to bardziej żartem niż serio.
- Wiem. - zaśmiałem się. - Ja również… Gdybym gustował w dziewczynach. - odpowiedziałem próbując wydobyć z siebie choć trochę pewności. Wtedy myślałem, że jeśli od razu zaznaczę, iż jestem gejem ominął mnie wszelkie możliwe sytuacje z jakimiś dziewczynami. Po odpowiedzi dziewczyny jednak zmieniłem zdanie.
Dziewczyna dziwnie się zaśmiała:
- W końcu ktoś z ligi Alexa.
- Kogo? - podniosłem jedną brew.
- Widzisz tego chłopaka w niebieskich włosach? - wskazała po kryjomu palcem w kierunku, za którym podążył mój wzrok. Zauważyłem go. Nachylał się nad, a właściwie prawie leżał na brunecie z podobną fryzurą. Wyglądał jakby mówił coś do chłopaka z jasnobrązowymi włosami, siedzącego w ławce obok nich. Nie widziałem jego całej twarzy, ale wydawał się nie być groźny jak ten ziomek od wolnej ławki.
- No widzę.
- On również woli chłopców. - zachichotała. - Powinieneś do niego zagadać.
No i tego się obawiałem. Naprawdę nie chciałem tego robić. On przecież lubi CHŁOPCÓW, a nie 'dziwadła, które się za nich podają' jak niektórzy mnie nazywali. Ech… Tyle osób powtarzało mi żebym nie był co do siebie taki surowy, ale w takich momentach nie potrafię się powstrzymać. Naprawdę chciałbym móc normalnie żyć, ale moje głupie ciało przypomina mi o sobie na każdym kroku.
- Niezły. - mruknąłem starając się nie wykazywać zbytniego zainteresowania.
- Aww, no widzisz! Założę się, że on będzie miał o tobie podobne zdanie. - wyszczerzyła się. - Jeśli się trochę wstydzisz to ja zawszę mogę…
- Wiesz… Ja na razie wolę nie. Dopiero co zakończyłem niezbyt miłą relacje, - skłamałem. - więc wolę nie rzucać się od razu na głęboką wodę.
- Ach… Oczywiście, rozumiem. - uśmiechnęła się jakby z lekka pocieszająco.
- Skoro tak… Czy… Mogłabyś na razie nikomu o tym nie mówić?
- Jeśli naprawdę nie chcesz to dobra. Ale obiecaj mi, że niedługo sam to ujawnisz. - kiwnąłem głową, choć nie byłem pewny czy dotrzymam tej obietnicy.
Do sali wszedł nauczyciel. Rozalia rzuciła mi jeszcze przyjazne spojrzenie, po czym jak reszta klasy wstaliśmy, by przywitać pedagoga.
- Koniec rozmów, wyjmijcie proszę książki od francuskiego. - mężczyzna usiadł za biurkiem po czym zaczął czytać listę obecności. Starałem się podążać wzrokiem na każdym ‘jestem’ i zapamiętywać jak najwięcej imion. Ziomek od ławki nazywał się Castiel, chłopak od Alexego to był Armin. Zważając na to samo nazwisko, domyśliłem się, że musi być jego bratem. Kentin Cartier - imię szatyna, który z nimi gadał. Skądś je kojarzyłem. Chyba chodziłem z nim do podstawówki. Tak, to raczej był on! Zmienił się sporo, dokładnie jak ja. Wątpię czy będzie w stanie mnie rozpoznać, więc chyba nie mam się czym martwić, no nie?
W końcu nauczyciel się zatrzymał i spojrzał uważniej na listę.
- Od dzisiaj wasza klasa będzie liczyć o jednego ucznia więcej. - nauczyciel chyba nie widział gdzie siedzę, więc przeleciał wzrokiem po klasie. - Louis może byś się nam przedstawił. - spojrzał na mnie z widocznie wymuszonym uśmiechem.
Tego właśnie się obawiałem. Cała klasa zgwałciła mnie wzrokiem, kiedy podnosiłem się z mojego miejsca. Już chciałem zacząć mówić, kiedy:
- Nie krępuj się, podejdź tutaj. - powiedział nauczyciel wskazując dłonią obok swojego biurka.
Zacząłem mentalnie kląć. Czy może być coś gorszego?? W sumie to może, ale nie będę o tym myślał. ‘Dasz radę, stary’ powtarzałem to sobie niczym mantrę przez całą drogę pomiędzy ławkami. W końcu znalazłem się tam. Stałem przed co najmniej dwudziestoma obcymi mi osobami musząc opowiedzieć co nieco o swoim życiu. Easy… Nie no kogo ja okłamuję?! Nigdy nie byłem dobry w wystąpieniach publicznych!
- Więc opowiedz nam coś o sobie, Louis.
Dobra, teraz albo wszyscy będą mieli cię za debila… Którym i tak już jestem.
- Jak już słyszeliście, nazywam się Louis… bądź Lou… Bonnefoy... - trochę się plątałem, ale nie mogłem nic na to poradzić. Błądziłem wzrokiem po klasie. Niektórzy patrzyli na mnie z zainteresowaniem, niektórzy z obojętnością, a nawet irytacją. Jedyna Rozalia uśmiechała się i pokazywała mi kciuki w górę. Dodało mi to odrobinę pewności siebie, więc kontynuowałem. - Szkołę zmieniłem z przyczyn prywatnych. - Na chwilę mój wzrok przeszedł na Alexego. Mogłem w końcu przyjrzeć się jego twarzy. Rzeczywiście był przystojny. Nagle nasze spojrzenia się spotkały, na co szybko spojrzałem gdzie indziej. Zero kontaktu wzrokowego. Z nikim! On tylko rozprasza, a i tak już nie potrafiłem nic z siebie wydusić. Trzeba iść na żywioł..
- Nigdy nie byłem zbyt dobry w takich przemówieniach. - zaśmiałem się drapiąc się po karku. Kilka osób odwzajemniło mój uśmiech, a nawet również wydało z siebie życzliwy chichot. - Może jest coś co chcielibyście o mnie wiedzieć? - zaproponowałem nieśmiało, wzruszając ramionami.
- Do jakiej szkoły chodziłeś wcześniej? - ciemnoskóra dziewczyna oparła się łokciem na ławce. Na to pytanie raczej nie powinienem mieć problemów z odpowiedzią.
- Chodziłem do liceum artystycznego. Tego w centrum.
- Nie było Ci szkoda pozostawić tej szkoły? Liceum artystyczne brzmi ciekawie. - błękitnowłosy uśmiechnął się do mnie.
- Może trochę. Ogólnie zajęcia artystyczne były dość przyjemne; sporo z nich wyniosłem. Chociaż z drugiej strony było tego trochę zbyt dużo. Zdarzało się, że miałem całe popołudnie zawalone, ponieważ prócz lekcji musiałem dokończyć szkice… Ale właśnie tak wygląda uczęszczanie do tego typu szkoły, a zapisując się tam doskonale o tym wiedziałem. - uff, doprawdy wyczerpująca odpowiedź…
Odpowiedziałem jeszcze na kilka pytań, niektórych trochę dziwnych na przykład co sądzę o imigrantach i czy lubię kotki. Kątem oka obserwowałem Alexa. To nie tak, że serio mi się spodobał czy coś (w końcu i tak to było niemożliwe), po prostu zaciekawił mnie. Może spróbuję się z nim zaprzyjaźnić… Mimo wszystko wydawał się być naprawdę radosną osobą. Słuchał mnie cały czas z uśmiechem, tylko co jakiś czas szepnął coś do brata, który lekko się na to podśmiewał.
W końcu całe to ‘przedstawienie’ dobiegło końca. Szybko wróciłem do ławki, czując ogromną ulgę gdy mój zadek spotkał się z krzesłem. Głośno odetchnąłem.
- Było aż tak źle?
- A żebyś wiedziała. - zaśmiałem się.
~~~~~
Trololololo, w końcu rozdział!
Miał być wcześniej, ale jako, że jestem poza domem (szpan, bo mam ferie B>) to muszę wstawiać z fona, winc trochę trudno, bo wszystko mam w Google Docs no i muszę dodatkowo tekst edytować. Ale dobra, koniec narzekania.
~Do nexta
Haaa! Przybywam! Zaliczone :3333 (TO ZABRZMIAŁO OKROPNIE NO ALE CO MI TAM)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dobrze i szybko się czyta (błagam o dłuższe rozdzialiki w przyszłości!). Jeśli były błędy -to ich nie wychwyciłam. Louis wydaję się być dogłębnie zranionym, i wydaje się jakby nawet w myślach walczył z hmmm złamanym sercem (?) *jeśli coś źle odczytałam to wybaaacz!* +podoba mi się jego charakter
+myślę, że ten opek punktuje tym, że może w pewnym sensie nauczyć szacunku do takich osób jak Lou
Czekam na rozwinięcie akcjiii
Pozderki oczywiściem no i wenki i ha. CZASU CI NIE ŻYCZĘ, BO MI DO FERII DALEKO I ZAZDROSZCZĘ.
Nie tak okropnie xD Rozdziały może bd dłuższe, ale jak na razie planuje 1000-2000 słów, ponieważ szybciej się pisze i mg częściej wstawiać (ogl myślałem nad połączeniem 2 i 3 w jeden, ale potem nie miałbym co wstawiać, winc nie). Z czasem postaram się pisać dłuższe ^^
UsuńZłamane serce? Lou w sumie nigdy nie był poważniej zakochany, ponieważ właśnie myśl, że 'jest inny' zawsze go od tego odpychała. Dlatego w sumie też cierpi. Ff właśnie ma między innymi na celu pokazanie jak wygl życie takich osób 'od środka'. W sensie jak to wszystko postrzegamy i sb radzimy.
Lel, ale się rozpisałem xD
W każdym razie dziękować za wenę, a co do ferii to i tak niedługo się skończą i to ja bd wtedy cierpieć xDD
Ooo, rozumiem, to już zaplanowane jest :3333
OdpowiedzUsuń"potem nie miałbym co wstawiać, winc nie" tu masz rację
DOBRAAAA BYŁAM BLISKO
To jest bardzo dobry plan z tym pokazywaniem
PHi ja bardziej!
Ależ nie ma za cooo, no i dobrze, że Ci się skończą XDDD
Z przyjemnością Cię informuje, że Twoje zgłoszenie zostało pozytywnie rozpatrzone i dodane do Katalogu blogów Słodkiego Flirtu.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo weny i wolnego czasu na napisanie nowych rozdziałów, które będziesz mogła u nas zgłaszać ;)
Dobry wieczór! Twojego bloga udało mi się znaleźć przez katalog i pomyślałam, że wpadnę - zawsze brakuje mi dobrych opowiadań do czytania. Jako, iż nie potrafię pisać długich komentarzy, powiem tylko, że bardzo mi się podoba. Nie spotkałam się jeszcze z ff o słodkim flircie poruszającym tak delikatny i kontrowersyjny temat, jestem bardzo ciekawa co z tego może wyniknąć. Życzę dużo weny, chęci do pisania i tak ogólnie wszystkiego dobrego. Pozdrawiam cieplutko! ;w;
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciałabym Cię zaprosić na mojego bloga, którego ostatnio przywróciłam do życia: https://dzwiek-twojego-serca-sf.blogspot.com/
Bardzo fajny pomysł jak i sposób pisania. Czekam na następny! Do następnego!
OdpowiedzUsuń